Bunnahabhain 11yo French Brandy Cask Finish
To już jest koniec i nie ma już nic.
Ta butelka była ze mną jakieś 3 lata i będę za nią tęsknił. Destylarnia Bunnahabhain nigdy nie była dla mnie szczególnie ważna, nie zachwycała mnie żadną butelką z wyjątkiem tej jednej.
A ta jedna, to jedna z najlepszych whisky jakie piłem w życiu.
Butelka nr 2370 z 2764, leżakowana w magazynie nr 8. Destylowana 27.09.2007 zabutelkowana w kwietniu 2019. Dwa ostatnie lata leżała w beczce po francuskiej brandy.
Ciemne złoto przechodzące w bursztyn. W szkle pływa parę kawałków jakiś drobin, raczej nie są to resztki korka bo ten jest cały, może coś z beczki. Zupełnie mi to nie przeszkadza.
Whisky dość mocna, zabutelkowana z mocą beczki 52,5% alkoholu więc zostawia wyraźne łzy na szkle.
Na nosie bardzo świeżo, jabłkowo, mineralnie. Po chwili dochodzi miodowa słodycz i pomarańcze. Bardzo złożony i doskonale zbalansowany słodko-kwaśny aromat. Alkohol niewyczuwalny.
Na języku znów jabłko z miodem, wanilia, potem pieprzność, gałka muszkatołowa i cynamon. Wyraźne owocowe niuanse jak w dobrej brandy czy koniaku.
Finisz niestety dość krótki ale cudownie owocowy, lekko pikantny z solidną dawką cynamonu.
Doskonała rzecz. Szkoda, że się skończyła.