tel. 501090149

Winobranie 2023 – Zielona Góra

Opublikowane przez kz w dniu

Winobranie 2023 przeszło do historii i była to bardzo udana impreza.

Pomimo, że Zieloną Górę odwiedziłem w czwartek, atmosfera jaka panowała w centrum przypominała nadmorski kurort w sobotę wieczór. W pobliskich knajpkach komplet klientów, do budek z winami kolejki, wszędzie głośno, wesoło, kolorowo. Oczywiście oprócz winiarzy pełno było wystawców z serkami, koralikami, zakopiańskimi kierpcami i inną tandetą, ale tak jest na każdym tego typu wydarzeniu i również nadaje to kolorytu i ma swój urok.

To co najważniejsze – lubuskie winnice – umieszczono wokół ratusza. Czasami w jednej budce znajdowała się jedna winnica, czasami dwie lub trzy więc ciężko mi oszacować ilość wystawców. Myślę, że mogło ich być około trzydziestu co dla mnie stanowiło prawdziwą klęskę urodzaju. Nie da się spróbować w jeden wieczór choćby po jednym winie z każdej winnicy a winiarze mieli do zaoferowania znacznie więcej niż jedną etykietę.

Próbowałem zatem tylko to, co odpowiada moim upodobaniom, więc powiem kilka słów o wytrawnej bieli.

Urzekły mnie Hibernale z Winnicy Jakubów. W tym roku były dwa – jeden świeży, młody, niesamowicie aromatyczny, kwiatowy. Drugi leżakowany w beczce, utracił swój kwiatowy aromat ale w ustach stał się pełniejszy i bardziej wytrawny. Moja żona wybrała świeżego, według mnie lepszy był beczkowy.

Winnica Żelazny oczarowała mnie swoim Chardonnay, Saint Vincet Gewurtztraminerem a Folwak Pszczew Johanniterem.

Winnica Łukasz miała doskonałego Rieslinga oraz arcyciekawego musiaka o słodkiej nazwie Alpaka. (w winnicy urodziły się w tym roku dwie młode alpaki, widziałem zdjęcia, są przesłodkie).

Smakował nam Pinot Blanc z Winnicy Na Leśnej Polanie oraz Bianka z Winnicy pod Lubuskim Słońcem. Na deser zostawiliśmy sobie GostArt z Winnicy Gostchorze i jak zawsze był to doskonały wybór.

Było parę winnic do których ciężko się było dostać przez kolejki i było parę winnic do których nie podchodziliśmy bo było ich po prostu za dużo na jeden wieczór. Było też kilka win na których delikatnie się zawiedliśmy ale tak to bywa. Może nam się zmienił smak, może konkurencja wzbiła się na wyżyny a może po prostu na winnicy był gorszy rok.

Wino zaostrza apetyt więc odwiedziliśmy nasze ulubione knajpki, znaleźliśmy czas by wpaść do galerii sztuki, odwiedziliśmy kolegę prowadzącego najstarszy polski sklep z winem (riesling był doskonały, dzięki Olo za polecajkę) a późnym wieczorem pobawiliśmy się na koncercie.

Zieloną Górę uwielbiam, a Winobranie i Festiwal Piwnic polecam każdemu. Z tym, że pojechać tam trzeba na kilka dni bo my czujemy niedosyt.