tel. 501090149

Destylarnia Tomatin i Tomatin 12 SC 2019 Oloroso 60,9%

Opublikowane przez kz w dniu

Tomatin nigdy nie był jakoś specjalnie w kręgu moich zainteresowań, ale ponieważ plan mojej podróży z kumplami przez Szkocję zakładał długą podróż drogą A9 (jechaliśmy do Thurso, do destylarni Wolfburn) to zaplanowaliśmy właśnie tam przystanek.

Destylarnia powstała pod sam koniec XIX wieku w miejscu które według podań od stu lat słynęło z nielegalnej produkcji tego trunku. A warunki do pędzenia wody życia były tu znakomite – odizolowana od świata dolinka na wschodnim skraju Gór Monadhliath (ponad 300 m n.p.m.) porośnięta jest jałowcem (Tomatin znaczy jałowcowe wzgórze) który pali się nie dymiąc – jest więc doskonały do nielegalnego wytwarzania spirytusu. Na miejscu jest nieograniczony dostęp do wody a w dodatku miejsce to leży trasie którą spędzano bydło z północy Szkocji – na odbiór gotowego produktu było więc sporo chętnych pasterzy.


Skoro próbowana w Polsce whisky Tomatin nas nie porwała zdecydowaliśmy się by kupić zwiedzanie destylarni w najwyższej opcji – cask strength. Dużo alkoholu to dużo smaku więc powinno być lepiej !

Za cenę 36 funtów od głowy dostaliśmy przewodnika który oprowadził nas po każdym zakątku gorzelni a następnie ugościł po królewsku new makiem oraz pięcioma znakomitymi dramami – wszystkie single cask, wszystkie z mocą beczki w okolicach 60% ABV by na końcu zupełnie poza planem dolać nam w szkło kilka ciekawych, starych edycji.

Muszę przyznać, że była to jedna z najciekawszych wycieczek po destylarni w moim życiu.  Facet, który nas oprowadzał był prawdziwym pasjonatem. Nie istniały dla niego trudne pytania, nie było rzeczy której nie mogliśmy dotknąć czy spróbować. Wyjątkową atrakcją była możliwość własnoręcznego zabutelkowania wybranej przez siebie pozycji – mnie urzekła beczka po sherry oloroso, PX również brałem pod uwagę jednak była dla mnie za słodka.

Wystarczy powiedzieć, że wycieczka która miała trwać około godziny trwała ponad trzy. Złapaliśmy solidną wiązankę od kolegi, który tego dnia był kierowcą i czekał w aucie ale kto by się tam przejmował po tylu dramach.

Zawsze uważałem, że miejsce i klimat jaki towarzyszy degustacji zmienia percepcję i bardzo trudno ocenić jakość potraw i napojów gdzie indziej niż we własnym fotelu.

Gdy byłem na Bałkanach i siedziałem w pełnym słońcu nad cudownym morzem zachwycałem się lokalnym białym, dobrze schłodzonym winem i zwiozłem do Polski naście butelek. W domu nie dało się ich wypić.
Przez długi czas byłem przekonany, że tak było i w tym przypadku bo próbowana przez nas whisky była znakomita co mocno kłóciło się z moimi wcześniejszymi doświadczeniami.


Dlatego przez długi czas nie otwierałem mojej własnoręcznie butelkowanej sztuki – po co miałbym psuć sobie piękne wspomnienia. W destylarni byliśmy 3.11.2019 roku a dopiero teraz 24.01.2022 postanowiłem skonfrontować wspomnienia z rzeczywistością.

No i sprawa ma się tak :

Whisky została wydestylowana 2.09.2007 roku i spędziła w beczce po sherry oloroso 12 lat. Rozlałem ją do butelki dnia 3.11.2019, była to butelka nr 163 z beczki nr 3514. Jak wspomniałem jest to Single Cask, moc beczki 60,9% ABV. Pomimo braku tych informacji na etykiecie można być pewnym, że z racji swojej mocy nie jest filtrowana na zimno a single cask zwyczajowo nie barwi się karmelem.

W nosie doskonale, to co lubię najbardziej, sherry bomba ale nie słodka, ciężka, zakurzona jak PX, tylko wspaniale wytrawna. Na początku zapach przypomina marmoladę z truskawek lub czereśni a potem wchodzą orzechy, mokra kora drzewna i delikatna nuta czekolady. Dla mnie naprawdę dobrze chociaż mogłoby być lepiej. Są wspaniałe whisky które otwierają się i zmieniają w czasie. Tutaj przy napowietrzeniu zmiana jest niewielka i idzie w stronę starej biblioteki znanej z PX.

Na języku jest przyjemnie, owocowo, słodko i jednocześnie kwaskowato. Niestety to wszystko. Brak tu jakiejkolwiek głębi, jakiś nierozpoznanych smaków, zaskakujących nut. Finiszu praktycznie nie ma. Świetne jest to, że mimo niemal 61% ABV nie czuje się alkoholu, jednak whisky jest płaska i nieskomplikowana.

Żeby była jasność – to jest wciąż niezły dram. Lubisz niezbyt słodkie sherry bomby – spróbuj koniecznie! Gdyby w ustach działo się tyle co w nosie byłaby to whisky wybitna.


0 komentarzy

Dodaj komentarz

Avatar placeholder

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *